Zawsze odnajdę drzewa i kwiaty, i zioła. I topole szumiące, i polne ścieżyny. Nikt mi tych grusz na miedzy odebrać nie zdoła. Odnajdę łąki bujne i żółte łubiny. I wiatry porywiste, pachnące i mocne. I szare nasze wody, i niebo północne.
Lecz biada tym, co serce zostawili w mieście, Biada tym, którzy czołem do ruin przywarli. Już nie ma tego miasta. A choć wrócą wreszcie, Snuć się będą wśród żywych jak ludzie umarli Albo błądzić jak ślepcy, targani udręką, Wśród murów, których nie ma, z wyciągniętą ręką.
W ciemnych tajgach sybirskich, w kraju wiecznych mrozów Czy w upałach pustynnych, czy w śniegu północy, Czy za drutem kolczastym niemieckich obozów. Jak wam się Ona, bracia, musi śnić po nocy, Jeśli tu w domu cichym, pośród dobrych ludzi. Dni zatruwa wspomnieniem, a nocą mnie budzi. [Popiół i wiatr]
UWAGI:
Bibliogafia strona 328. Indeksy.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni